ZAPRASZAM NA NOWE FANFICTION Z JUSTINEM!! KLIK
Kelsey’s POV:
Na samo wspomnienie dnia z Justinem uśmiech pojawiał się na mojej
twarzy. Ostatni raz widzieliśmy się trzy dni temu. Tęskniłam za nim. Dzwonił do
mnie wieczorami, rozmawialiśmy naprawdę dość długo, opowiadając sobie co
robiliśmy przez poprzednie godziny. Miałam teraz naprawdę dużo nauki w szkole,
dlatego nie mogłam wychodzić. Egzaminy kończące szkołę średnią były już w
niedalekiej przyszłości, więc dlatego tak od nas wymagali w ostatnich
tygodniach, kiedy jeszcze mogli nas gnębić.
Podeszłam do okna, by je uchylić. Usiadłam na parapecie i przycisnęłam kolana do klatki piersiowej, opierając głowę o ścianę. Lekcje na dzisiaj miałam już z głowy, ponieważ od rana siedziałam w nosem w książkach, by mieć wolne popołudnie. Zastanawiałam się, co teraz robi Justin, czy też potrzebuje resetu, tak jak ja. Ujęłam telefon w dłonie i wystukałam numer Justina w pole odbiorcy.
DO: *Justin*
"Cześć, Justin. Co robisz?"
Nie minęło kilkanaście sekund, gdy poczułam wibracje pochodzące z mojego telefonu. Moje serce nieznacznie przyśpieszyło a uśmiech zajął miejsce miny grymasu. Odblokowałam ekran.
OD: *Justin*
"Nie bądź taka oficjalna, shawty"
Do: *Justin*
"Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, panie "wyluzowany"."
OD: *Justin*
"Siedzę w wannie, zainteresowana?"
Moje ciało natychmiast zareagowało na wyobrażanie sobie Justina nago w wannie. Miałam gęsią skórkę i przymknęłam oczy, podziwiając tego Greckiego Boga w mojej wyobraźni. Zarys mięśni, idealnie wyrzeźbione ciało, zmierzwione od mojego dotyku włosy. Oh.
(-) Nie życzę sobie twojego pobytu w tym domu ani chwili dłużej!
Usłyszałam dochodzący z dołu krzyk mojej mamy. Zerknęłam na podjazd pod domem, na którym ujrzałam samochód ojca. To oni się kłócili. Mam nadzieję, że się przesłyszałam. Poderwałam się nerwowo i zanim zdążyłam postawić swoje stopy na pierwszych stopniach schodów, mama zagrodziła mi drogę. Spojrzałam w jej oczy, które były pełne łez.
- Chciałabym, byś dzisiaj przespała się u Kate.
- Mamo, ja słyszałam, jak..
- Kelsey, proszę. Mamy z ojcem sprawy, które musimy rozwiązać sami. Mogłabyś do niej zadzwonić i spytać?
Chwyciłam jej dłoń i przytuliłam mocno do siebie. Uśmiechnęła się do mnie smutno. Serce mi się ścisnęło i wróciłam do pokoju.
Nie chciałam, by się kłócili. Zawsze byliśmy taką dobrą rodziną. Rodzice się kochali, przecież nie przestali, prawda? Chwyciłam telefon, gdzie była wiadomość od Justina.
OD: *Justin*
"No, mała?"
Wybrałam jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Wolisz mi to powiedzieć?
- Justin... - zająknęłam się. - Nie możemy się dzisiaj zobaczyć, jak planowaliśmy.
Bezgłośnie prychnął w telefon.
- Znów się uczysz?
- Nie, moi rodzice.. Kłócą się ostatnio i muszę iść do Kate na noc. Przepraszam.
Nastała cisza, z którą jakoś nie było mi dobrze. Nie wiedziałam czy był zły, czy nie.
- O 20 będę po ciebie, pasuje?
- Ale jak to?
Niestety nie uzyskałam odpowiedzi, ponieważ Justin rozłączył się. Odchyliłam głowę w tył i zagryzłam wargę w uśmiechu. Co on planował? Jak widać bardzo chciał się ze mną zobaczyć. Pasowało mi to, bo ja również pragnęłam go zobaczyć. Justin był człowiekiem nieprzewidywalnym, dlatego zawsze przed spotkaniem z nim byłam niewiarygodnie podekscytowana.
Gdy dochodziła 19:00, a ja miałam zaczynać się szykować, Justin napisał do mnie, bym ubrała się tak, by nie mógł odciągnąć ode mnie wzroku. Czytając to, rumieniec zalał moje policzki a sama byłam skrępowana. To nie jest normalne, by on robił ze mną takie rzeczy, nie będąc nawet obok mnie.
Dorwałam się do szafy i siedziałam przed nią kilkanaście minut. Zupełnie nie wiedziałam co na siebie założyć. Ostatecznie zdecydowałam się na blado turkusową sukienkę na grubych ramiączkach, ze złotym długim suwakiem z tyłu, która sięgała mi przed kolano, oraz buty na wysokim obcasie, które włożyłam do torby, by mama nie zorientowała się, że wychodzę gdzieś indziej. Ciemne, długie włosy lekko skręciłam lokówką, tuż nad rzęsami pociągnęłam cienką, czarną kreskę, wytuszowałam rzęsy i nałożyłam nieco różu na policzki. Na usta położyłam bezbarwny błyszczyk i nim się obejrzałam, byłam już gotowa. Nałożyłam jeansową kurteczkę, przewiesiłam dość dużą, brązową torbę przez ramię i udałam się na dół.
Przed drzwiami wsunęłam stopy w czarne czółenka i poprawiłam włosy.
- Kelsey, wyglądasz...
- Będę jutro mamo. - uśmiechnęłam się ciepło i pocałowałam ją w policzek.
- Przepraszam cię córeczko.
Pomachała mi na pożegnanie i zamknęła za mną drzwi. Gdy znajdowałam się już na Smild 850, gdzie miał podjechać Justin, zdjęłam czółenka i wyjęłam buty na obcasie. Czuby miały białe, a obcasy w kolorze mojej torby.
W przeciągu kilku minut podjechał czarny samochód, z którego wysiadł Justin. Był ubrany w ciemne jeansy z niskim krokiem, ale nie tak jak zwykle oraz jasno-niebieską, wkasaną koszulę. Grzywkę zaczesał do góry i wyglądał cudownie. Uchyliłam nieco usta i czułam jak brzuchu mi się przewraca. Ależ ja go pragnęłam.
Podszedł do mnie zgrabnym krokiem i nie dotykając mnie stanął tuż przede mną. Nasze Twarze dzieliło około 20 centymetrów, a ja czułam i tak jego oddech. Tytoń, zmieszany z miętą z dodatkiem Justina. Kochałam ten zapach.
- Pięknie wyglądasz. - przeniósł wzrok z moich nóg, na moje oczy. Uśmiechnął się i zrobił krok w przód, łącząc moje biodra z jego. Położył dłoń na moim prawym boku i dotknął nosem mojego Przeszedł mnie dreszcz i serce zaczęło mi szybciej bić.
- Jesteś niesamowicie..pociągający.
- Słyszeć coś takiego od ciebie. Postęp, Jones. - zaśmiał się cicho i musnął moje usta.
W chwili dotknięcia jego warg, czułam jakby poraził mnie prąd w tym miejscu. Chłopak nie tracił czasu. Chwycił moją dłoń i poprowadził mnie w kierunku samochodu. Otworzył mi drzwi, sugerując bym wsiadła.
- Gdzie chcesz mnie zabrać?
- Zabieram cię na imprezę.
- Co?!
Oderwałam się od oparcia fotela i spojrzałam wymownie na Justina, który się ze mnie śmiał. Jak to na imprezę?! Ja nie jestem taka jak on, nie nadaje się na takie imprezy, na jakie on chodzi. Nikogo tam nie znam no i w ogóle nie pasuję tam.
- Uspokój się, mała. Pomyślałem, że przyda ci się odrobina rozrywki, nie chcę żebyś przejmowała sie problemami rodziców.
- Justin.. Ja tam po prostu nie pasuję.
- Kurwa, przestań marudzić. Dobrze wiesz, że miałem dobre zamiary. - Justin zajechał na podjazd jakiejś wielkiej posesji. - Wyglądasz cudownie. Nie tylko ja nie oderwę od ciebie oczu. Większość facetów będzie wpatrywało się w ciebie jak w obrazek bo będą chcieli tego, co należy do mnie.
Spojrzał na mnie wzrokiem, z którego odczytałam strach. Nie lubiłam gdy tak na mnie patrzył. Jakby się bał, że straci moją uwagę. Nie wiedziałam jak interpretować naszą relację. Uśmiechnęłam się niezauważalnie, lecz zachęcająco. Chłopak wysiadł z samochodu i przeszedł z drugiej strony, by pomóc mi wysiąść. Ujęłam jego dłoń a on pociągnął ją mocniej niż zwykle. Poderwał ją, przenosząc dłonie na moje plecy, a jego usta natychmiast znalazły się na moich. Poczułam jego język tuż obok mojego i spowodowało to dreszcz na całym moim ciele. Położyłam dłoń na jego karku i przycisnęłam jeszcze bardziej do siebie. Oddał się mi i jęknął w moje usta, gdy lekko przygryzłam jego dolną wargę.
- Chciałbym.. - spojrzał na moje usta, a następnie w moje oczy i tak w kółko.
- Co takiego? - szepnęłam.
Jego mina zrzedła. Wiedziałam, że to oznacza, że nic więcej mi nie powie. Ujął moją dłoń i poprowadził do wejścia. Czułam narastające napięcie.
- Później ci powiem. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam w podbrzuszu przyjemne ukłucie.
Justin's POV:
Wiedziałem, że była zdenerwowana. No błagam, kto by nie był? Zabierałem tą dziewczynę w miejsce, o którym chyba nawet nigdy nie myślała. Chyba, że nie znałem jej jeszcze wystarczająco, no ale w każdym razie nie wyglądała na kogoś, kto chodzi na takie imprezy, no i w ogóle imprezy. Złapałem ją za rękę, by dodać jej trochę otuchy. Gdy nasze palce się splotły, poczułem się dość dziwnie. Przecież nawet nie była moją dziewczyną, nie rozmawialiśmy o tym nawet. Owszem, dobrze mi było z nią obok, ale nie wiedziałem, czy chcę pakować się w te całe "bycie ze sobą". Nie chciałem mieć zobowiązań wobec niej. Bo tak jest trudniej. Wtedy będę coś musiał, teraz tego nie ma. Nie wiem co jest grane, bo z drugiej strony chciałbym zapewnić jej wszystko czego potrzebuje.
W miarę zbliżania się do drzwi głównych, czułem jak Kelsey ściska coraz mocniej moją dłoń. Zaśmiałem się cicho i odchrząknąłem. Już po przekroczeniu drzwi zauważyłem, jak wszystkie pary oczu zwróciły się w nasza stronę. Większość niestety facetów patrzyło na dziewczynę, która przyszła ze mną, a dziewczyny po obejrzeniu mnie od stóp do głowy, patrzyły również na nią i szeptały jedna do drugiej. Zazdrościły jej nie tylko tego, że przyszła ze mną, ale też tego, że wyglądała przepięknie. Poczułem jak krew zaczęła mi szybciej płynąć, ale nie chciałem się unosić gniewem. Postanowiłem z podniesioną głową pójść na przód. Niech się patrzą.
Pociągnąłem dziewczynę w kierunku salonu, gdzie były stoły z przekąskami oraz miejsce do tańczenia. Stanąłem niemal na środku i spojrzałem na nią wymownym wzrokiem.
- Justin.. - jęknęła i zbliżyła się do mnie. - Nie umiem tańczyć.
- Każda dziewczyna to potrafi. Chyba, że nigdy nie trafiła na odpowiedniego partnera.
Przyciągnąłem ją do siebie, że mój tors, stykał się z jej plecami. Przełknąłem ślinę i złożyłem delikatny pocałunek tuż za uchem. Poczułem, jak zadrżała i moje usta automatycznie ułożyły się w półksiężyc. Położyłem dłonie na jej biodrach i zacząłem poruszać się w rytm piosenki Jeremih - Brithday Sex. (posłuchajcie)
Jej ciało całe się spięło, gdy poczuła, że moje krocze jest przy jej tyłku. Przycisnąłem ją jeszcze mocniej do siebie, tak żeby naprawdę poczuła to co chciałem, by poczuła. Jej ciało zaczęło poddawać się moim ruchom i łączyć się z moim.
- Tak maleńka, właśnie tak.. - szepnąłem jej do ucha, przygryzając leciutko jego płatek.
Jęknęła cicho, słyszalnie tylko dla mnie. Podobało mi się to. Zacząłem coraz bardziej na nią napierać, a chwilami czułem, że i ona wypina się do mnie. Jej też się podobało, wkręcała się we mnie. Po kilku sekundach poczułem jej dłonie na swoich. Delikatnie wbijała swoje białe paznokcie w moją skórę. Wypuściłem powoli powietrze ze swoich płuc i schyliłem głowę, by posmakować je szyi. Tak cholernie miałem ochotę ja rozebrać.
- Uwielbiam twój zapach.
Odchyliła nieco szyję, by dać mi większe pole manewru. Oczywiście skorzystałem. Muskałem wargami jej szyję i ramię, co chwilę dołączając język. Miała przyśpieszony oddech, więc dłonią od dłoni, mocno pojechałem w górę do jej ramienia i zjechałem na dekolt. Głęboko zaczerpnęła powietrza i odwróciła się do mnie przodem. Spojrzałem w jej oczy, które błyszczały. Miała nieco bardziej zaróżowione policzki i wiedziałem, że to nie jest zasługa makijażu. Jej wzrok był spragniony. Patrzyła na moje usta i po chwili już mnie całowała. Dłonie trzymała na dolnej części moich pleców a palcami wjechała pod spodnie i bokserki. Jęknąłem mimowolnie w jej usta na co uśmiechnęła się podczas pocałunku.
- Mam ochotę cię stąd zabrać.
- To zabierz.. - szepnęła, a głos, jakim to powiedziała, wywołał we mnie takie uczucie, że poczułem, że zaczyna brakować mi miejsca w bokserkach.
Przysunęła się jeszcze bliżej mnie i położyła dłoń na moim karku. Musnęła moją dolną wargę, lekko ją ciągnąc, a następnie przejechała po niej kciukiem.
- Justin. - usłyszałem i natychmiast odwróciłem się w tył.
- Arthur, co tu robisz?
Nie tylko byłem zaskoczony jego obecnością tutaj, ale też tym jak wygląda. Założył ciemne jeansy i białą, wkasaną koszulę. Wyglądaliśmy bardzo podobnie. Uśmiechnął się szeroko, przenosząc wzrok na Kelsey.
- Jestem Arthur. - wyciągnął dłoń. - Najlepszy kumpel Justina.
- Yyy.. Kelsey. - ujęła ją nieśmiało.
- Napiłbym się czegoś. Chodźcie ze mną, przy barze nie ma nikogo ciekawego. - poruszył dwuznacznie brwiami i objął Kelsey ramieniem.
- Zaopiekuj się nią. Zaraz do was dołączę. - spojrzałem na mojego kumpla ostrym wzrokiem, wiedział, że mówiłem serio.
Ściągnąłem usta w jedną linię i zacisnąłem usta. Kelsey spojrzała na mnie z zakłopotanym wzrokiem, gdy Arthur pociągnął ją w kierunku innego pomieszczenia, gdzie znajdował się bar.
Pośpiesznie skierowałem się ku wyjściu z willi, by odnaleźć osobę, która od samego wejścia tutaj mnie wkurwiła. Przepychałem się pomiędzy ludźmi i po kilku minutach poszukiwania jej, domyśliłam się gdzie może być. Skierowałem się na tyły domu i w końcu ujrzałem czarną burzę loków. Dawała się obmacywać jakiemuś typowi.
- Ariana. - zanuciłem. - Nic się nie zmieniłaś. Dziwka. - prychnąłem.
Natychmiast odwróciła się i z pewnym siebie uśmieszkiem, ruszyła w moją stronę.
- Wyglądasz niesamowicie kusząco, Bieber.
Zaśmiałem się kpiąco, znałem jej sztuczki.
- Jedyne co masz do zaoferowania to twoje ciało, z którego i tak już korzystałem gdzie i kiedy chciałem?
Jej mina zrzedła a ja prychnąłem, obejmując ją całą wzorkiem.
- Chciałem ci powiedzieć, żebyś przestała wreszcie do mnie przychodzić. Wszystko skończyłem, jasne?
Przygryzła wargę i dłonią powędrowała do mojego penisa. Przewróciłem oczami i poczułem to pulsowanie w podbrzuszu. Przysunęła się bliżej i nie mogłem uwierzyć w to, że zaczęła całować mnie po szyi. Najgorsze było to, że nigdy nie umiałem jej odmówić. Ścisnęła mnie za pośladki a ja mimowolnie jęknąłem.
- Odsuń się ode mnie.
- Chcesz tego, tak mocno jak ja, kochanie. - szepnęła, ssąc moją wargę.
Mój członek był już gotowy do działania, a ja miałem pragnienie zerżnąć ją jak najszybciej.
- Odwróć się. - szepnąłem.
Dziewczyna podeszła do ściany i wypięła się do mnie. Rozsunąłem spodnie i wyjąłem swoją męskość na zewnątrz. Położyłem jedną dłoń na jej biodrze, drugą zaś nakierowałem swojego penisa, po czym umieściłem go w niej i dołączyłem drugą dłoń do jej drugiego biodra. Poczułem przyjemność z wypełniania jej.
- Pieprz mnie, Justin! - wydyszała.
Poruszałem się w niej niewiarygodnie szybko i jednocześnie nie wierzyłem, że to robię. Wyszedłem z niej, nim zdążyłem dojść i ciężko wzdychnąłem.
- Co jest? - wyprostowała się.
- Spierdalaj, po prostu zejdź mi z oczu. Jesteś zwykłą szmatą, nie wierzę, że jesteś taka łatwa.
- Ciekawa czy ta ślicznotka, z którą dzisiaj przyszedłeś, będzie zadowolona, gdy dowie się, co przed chwilą się wydarzyło.
- Nie zbliżaj się do niej. - syknąłem.
Ariana zaśmiała się dość głośno i minęła mnie, kierując się w stronę ogrodu.
- Jesteś nic nie wartym dupkiem.
- Pieprz się. - splunąłem i ruszyłem w kierunku wejścia, ignorując Arianę.
Chwilę zajęło mi odszukanie Arthura i Kelsey, ale gdy ujrzałem ich, odebrało mi mowę. Kelsey stała w otoczeniu kilku facetów i właśnie piła kolejnego szota. Rozszerzyłem oczy a moje pięści natychmiast się zacisnęły.
- Campbell! - krzyknąłem, ruszając w przód.
Arthur wychylił się z grupy adoratorów brunetki i z uśmiechem, gestem dłoni, pokazał mi, bym napił się z nimi. Chwyciłem za kołnierzyk jego koszuli i uniosłem nieco w górę. Byłem wściekły.
- Nie ma mnie zaledwie kilkanaście minut, a ty upijasz Kelsey?!
- Stary, ja jej do gardła niczego nie wlewałem.
- Kurwa! - ryknąłem, puszczając go.
Dłońmi rozpędziłem tłum, gromadzący się wokół dziewczyny i poderwałem ją z ziemi, przewieszając sobie przez bark.
- Puszczaj mnie! - krzyczała i piła pięściami w moje plecy.
- Stary, daj jej się zabawić! - usłyszałem, któregoś z nich.
Odwróciłem się i nie myśląc wiele, uderzyłem go zaciśniętą pięścią w szczękę i zmierzyłem ku wyjściu. Kelsey całą drogę krzyczała, żebym ją postawił i zaczynało mnie to już irytować. Wszyscy się na nas gapili, wśród nich Ariana. Miałem ochotę wszystkich powystrzelać. Zapakowałem te zwłoki do samochodu i z piskiem opon ruszyłem.
Kelsey's POV:
Nie wiem czemu tak się uniósł gniewem. Po prostu dobrze się bawiłam! Naprawdę mi się podobało, chciałabym tam wrócić. Wszyscy byli tacy zabawni i mili. Justin ma fajnych znajomych. Kręciło mi się w głowie. Może rzeczywiście przesadziłam z alkoholem, ale nigdy tak dobrze się nie czułam na żadnej imprezie.
- Zatrzymaj się. Niedobrze mi.
Justin zatrzymał auto, wjeżdżając w leśną dróżkę. Otworzyłam drzwi i wysiadłam, zaciągając się świeżym powietrzem.
- Wszystko ok?
Po chwili znalazł się przy mnie ze swoim troskliwym spojrzeniem. Podeszłam bliżej niego, obejmując się ramionami i przypominając to, co działo się miedzy nami na parkiecie. Widziałam jego zdezorientowanie.
- Żartowałam. Chciałam po prostu żebyś mnie przytulił.
- Robisz sobie ze mnie jaja? - wyrzucił ręce w powietrze.
- Justin, potrzebuję tego. Przepraszam, że się tak zachowałam. - znów zakręciło mi się w głowie i oparłam się o auto. Chłopak zaśmiał się i pokręcił głową. - Nie chciałam cię denerwować. Ale wiesz? Naprawdę dobrze się bawiłam.
- A wiesz czego ja potrzebuję?
Spojrzał na mnie, bardzo dziwnym wzrokiem, miał ciemne oczy. Zbliżył się znacznie i ujął moje biodra w obie dłonie. Naparł na mnie ustami, wpychając do nich swój język. Oddałam pocałunek, który rozpalił we mnie niesamowity żar.
- Potrzebuję. Ciebie.
Powiedział półgłosem i otworzył drzwi na tylne siedzenia. Po chwili siedziałam już na jego kolanach i nieśmiało poruszałam się, ocierając się o jego krocze. Z każdym posunięciem, Justin cicho pojękiwał, jak i ja. Moje pożądanie sięgało chyba zenitu. Był taki idealny i pociągający. Jego usta smakowały idealnie, włosy były idealne w dotyku, a jego wzrok rozpalał we mnie rzeczy, których wcześniej nie doznawałam. Zsunął mnie i siedziałam tuż obok niego. Zaczął całować delikatnie moją szyję, jednocześnie masując moje piersi. Odchyliłam głowę w tył, oddając się temu doznaniu i jęknęłam głośno. Poderwałam się, gdy poczułam, że dłoń Justina znajduje się w moich majtkach.
- Cśś, mała. Zaufaj mi, dobrze? - pocałował mnie w czoło, na co skinęłam głową.
Poczułam jak palec Justina powoli wsuwa się we mnie, a mój oddech ugrzązł w gardle. To było niesamowite. Zagryzłam wargę, gdy wsunął go do końca. Wszystko we mnie robiło salta. Justin poruszał we mnie dwoma palcami a kciukiem zataczał kółeczka na mojej łechtaczce. Mój kręgosłup wygiął się w literkę C, gdy przyśpieszył, dodatkowo całując mnie dość namiętnie.
- Chcę cię słyszeć, Kelsey.
Moje jęki stawały się coraz głośniejsze i powoli przestawałam mieć kontrolę nad swoim ciałem. Wbijałam paznokcie w biceps Justina i czułam, że fala największej przyjemności właśnie nadchodzi.
- Justin..
- Pamiętasz co powiedziałem, gdy wysiedliśmy z samochodu? - wyjął ze mnie palce.
- Oh, Justin, proszę..
- Że chciałbym.. - złożył pocałunek na moich ustach. - Spróbować jak smakujesz.
Moje oczy rozszerzyły się, a serce jeszcze bardziej przyśpieszyło. Justin zsunął moje spodnie wraz z majtkami i byłam zupełnie naga od pasa w dół. Ściągnęłam kolana do siebie, ogarnięta wstydem.
- Chcę sprawić ci przyjemność, Kelsey. Nie masz czego się wstydzić. Masz przepiękne ciało. - szepnął i przejechał dłonią od mojego biodra, przez udo i łydkę. Jego dotyk był cholernie delikatny.
Położył obie dłonie na moich kolanach i używając nieco siły rozszerzył moje nogi. Odchyliłam głowę w tył i zamknęłam oczy, nie mogłam na niego patrzeć. Za chwilę gwałtownie je otworzyła, krzycząc z rozkoszy, gdy poczułam, że język Justina znajduje się we mnie. Wplątałam dłoń w jego włosy i przycisnęłam go nieśmiało jeszcze bardziej do siebie. Zataczał kółka na mojej łechtaczce i ponownie wsunął we mnie swoje dwa palce. Czułam, że największa fala przyjemności właśnie nadchodzi.
- Oh, Justin! - odcisnęłam swoją dłoń na zaparowanej szybie.
Skurcz ogarnął całe moje ciało i zakręciło mi się w głowie od tak ogromnego i nieziemskiego doznania. Justin wyjął ze mnie palce i wrócił na górę, gładząc mój policzek.
- Uwielbiam twój smak. - ponownie przejechał palcem po mojej kobiecości, a mnie przeszedł dreszcz i jęknęłam cicho, patrząc na niego.
CO SIĘ WŁAŚNIE STAŁO?!
Podeszłam do okna, by je uchylić. Usiadłam na parapecie i przycisnęłam kolana do klatki piersiowej, opierając głowę o ścianę. Lekcje na dzisiaj miałam już z głowy, ponieważ od rana siedziałam w nosem w książkach, by mieć wolne popołudnie. Zastanawiałam się, co teraz robi Justin, czy też potrzebuje resetu, tak jak ja. Ujęłam telefon w dłonie i wystukałam numer Justina w pole odbiorcy.
DO: *Justin*
"Cześć, Justin. Co robisz?"
Nie minęło kilkanaście sekund, gdy poczułam wibracje pochodzące z mojego telefonu. Moje serce nieznacznie przyśpieszyło a uśmiech zajął miejsce miny grymasu. Odblokowałam ekran.
OD: *Justin*
"Nie bądź taka oficjalna, shawty"
Do: *Justin*
"Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, panie "wyluzowany"."
OD: *Justin*
"Siedzę w wannie, zainteresowana?"
Moje ciało natychmiast zareagowało na wyobrażanie sobie Justina nago w wannie. Miałam gęsią skórkę i przymknęłam oczy, podziwiając tego Greckiego Boga w mojej wyobraźni. Zarys mięśni, idealnie wyrzeźbione ciało, zmierzwione od mojego dotyku włosy. Oh.
(-) Nie życzę sobie twojego pobytu w tym domu ani chwili dłużej!
Usłyszałam dochodzący z dołu krzyk mojej mamy. Zerknęłam na podjazd pod domem, na którym ujrzałam samochód ojca. To oni się kłócili. Mam nadzieję, że się przesłyszałam. Poderwałam się nerwowo i zanim zdążyłam postawić swoje stopy na pierwszych stopniach schodów, mama zagrodziła mi drogę. Spojrzałam w jej oczy, które były pełne łez.
- Chciałabym, byś dzisiaj przespała się u Kate.
- Mamo, ja słyszałam, jak..
- Kelsey, proszę. Mamy z ojcem sprawy, które musimy rozwiązać sami. Mogłabyś do niej zadzwonić i spytać?
Chwyciłam jej dłoń i przytuliłam mocno do siebie. Uśmiechnęła się do mnie smutno. Serce mi się ścisnęło i wróciłam do pokoju.
Nie chciałam, by się kłócili. Zawsze byliśmy taką dobrą rodziną. Rodzice się kochali, przecież nie przestali, prawda? Chwyciłam telefon, gdzie była wiadomość od Justina.
OD: *Justin*
"No, mała?"
Wybrałam jego numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Wolisz mi to powiedzieć?
- Justin... - zająknęłam się. - Nie możemy się dzisiaj zobaczyć, jak planowaliśmy.
Bezgłośnie prychnął w telefon.
- Znów się uczysz?
- Nie, moi rodzice.. Kłócą się ostatnio i muszę iść do Kate na noc. Przepraszam.
Nastała cisza, z którą jakoś nie było mi dobrze. Nie wiedziałam czy był zły, czy nie.
- O 20 będę po ciebie, pasuje?
- Ale jak to?
Niestety nie uzyskałam odpowiedzi, ponieważ Justin rozłączył się. Odchyliłam głowę w tył i zagryzłam wargę w uśmiechu. Co on planował? Jak widać bardzo chciał się ze mną zobaczyć. Pasowało mi to, bo ja również pragnęłam go zobaczyć. Justin był człowiekiem nieprzewidywalnym, dlatego zawsze przed spotkaniem z nim byłam niewiarygodnie podekscytowana.
Gdy dochodziła 19:00, a ja miałam zaczynać się szykować, Justin napisał do mnie, bym ubrała się tak, by nie mógł odciągnąć ode mnie wzroku. Czytając to, rumieniec zalał moje policzki a sama byłam skrępowana. To nie jest normalne, by on robił ze mną takie rzeczy, nie będąc nawet obok mnie.
Dorwałam się do szafy i siedziałam przed nią kilkanaście minut. Zupełnie nie wiedziałam co na siebie założyć. Ostatecznie zdecydowałam się na blado turkusową sukienkę na grubych ramiączkach, ze złotym długim suwakiem z tyłu, która sięgała mi przed kolano, oraz buty na wysokim obcasie, które włożyłam do torby, by mama nie zorientowała się, że wychodzę gdzieś indziej. Ciemne, długie włosy lekko skręciłam lokówką, tuż nad rzęsami pociągnęłam cienką, czarną kreskę, wytuszowałam rzęsy i nałożyłam nieco różu na policzki. Na usta położyłam bezbarwny błyszczyk i nim się obejrzałam, byłam już gotowa. Nałożyłam jeansową kurteczkę, przewiesiłam dość dużą, brązową torbę przez ramię i udałam się na dół.
Przed drzwiami wsunęłam stopy w czarne czółenka i poprawiłam włosy.
- Kelsey, wyglądasz...
- Będę jutro mamo. - uśmiechnęłam się ciepło i pocałowałam ją w policzek.
- Przepraszam cię córeczko.
Pomachała mi na pożegnanie i zamknęła za mną drzwi. Gdy znajdowałam się już na Smild 850, gdzie miał podjechać Justin, zdjęłam czółenka i wyjęłam buty na obcasie. Czuby miały białe, a obcasy w kolorze mojej torby.
W przeciągu kilku minut podjechał czarny samochód, z którego wysiadł Justin. Był ubrany w ciemne jeansy z niskim krokiem, ale nie tak jak zwykle oraz jasno-niebieską, wkasaną koszulę. Grzywkę zaczesał do góry i wyglądał cudownie. Uchyliłam nieco usta i czułam jak brzuchu mi się przewraca. Ależ ja go pragnęłam.
Podszedł do mnie zgrabnym krokiem i nie dotykając mnie stanął tuż przede mną. Nasze Twarze dzieliło około 20 centymetrów, a ja czułam i tak jego oddech. Tytoń, zmieszany z miętą z dodatkiem Justina. Kochałam ten zapach.
- Pięknie wyglądasz. - przeniósł wzrok z moich nóg, na moje oczy. Uśmiechnął się i zrobił krok w przód, łącząc moje biodra z jego. Położył dłoń na moim prawym boku i dotknął nosem mojego Przeszedł mnie dreszcz i serce zaczęło mi szybciej bić.
- Jesteś niesamowicie..pociągający.
- Słyszeć coś takiego od ciebie. Postęp, Jones. - zaśmiał się cicho i musnął moje usta.
W chwili dotknięcia jego warg, czułam jakby poraził mnie prąd w tym miejscu. Chłopak nie tracił czasu. Chwycił moją dłoń i poprowadził mnie w kierunku samochodu. Otworzył mi drzwi, sugerując bym wsiadła.
- Gdzie chcesz mnie zabrać?
- Zabieram cię na imprezę.
- Co?!
Oderwałam się od oparcia fotela i spojrzałam wymownie na Justina, który się ze mnie śmiał. Jak to na imprezę?! Ja nie jestem taka jak on, nie nadaje się na takie imprezy, na jakie on chodzi. Nikogo tam nie znam no i w ogóle nie pasuję tam.
- Uspokój się, mała. Pomyślałem, że przyda ci się odrobina rozrywki, nie chcę żebyś przejmowała sie problemami rodziców.
- Justin.. Ja tam po prostu nie pasuję.
- Kurwa, przestań marudzić. Dobrze wiesz, że miałem dobre zamiary. - Justin zajechał na podjazd jakiejś wielkiej posesji. - Wyglądasz cudownie. Nie tylko ja nie oderwę od ciebie oczu. Większość facetów będzie wpatrywało się w ciebie jak w obrazek bo będą chcieli tego, co należy do mnie.
Spojrzał na mnie wzrokiem, z którego odczytałam strach. Nie lubiłam gdy tak na mnie patrzył. Jakby się bał, że straci moją uwagę. Nie wiedziałam jak interpretować naszą relację. Uśmiechnęłam się niezauważalnie, lecz zachęcająco. Chłopak wysiadł z samochodu i przeszedł z drugiej strony, by pomóc mi wysiąść. Ujęłam jego dłoń a on pociągnął ją mocniej niż zwykle. Poderwał ją, przenosząc dłonie na moje plecy, a jego usta natychmiast znalazły się na moich. Poczułam jego język tuż obok mojego i spowodowało to dreszcz na całym moim ciele. Położyłam dłoń na jego karku i przycisnęłam jeszcze bardziej do siebie. Oddał się mi i jęknął w moje usta, gdy lekko przygryzłam jego dolną wargę.
- Chciałbym.. - spojrzał na moje usta, a następnie w moje oczy i tak w kółko.
- Co takiego? - szepnęłam.
Jego mina zrzedła. Wiedziałam, że to oznacza, że nic więcej mi nie powie. Ujął moją dłoń i poprowadził do wejścia. Czułam narastające napięcie.
- Później ci powiem. - szepnął mi do ucha, a ja poczułam w podbrzuszu przyjemne ukłucie.
Justin's POV:
Wiedziałem, że była zdenerwowana. No błagam, kto by nie był? Zabierałem tą dziewczynę w miejsce, o którym chyba nawet nigdy nie myślała. Chyba, że nie znałem jej jeszcze wystarczająco, no ale w każdym razie nie wyglądała na kogoś, kto chodzi na takie imprezy, no i w ogóle imprezy. Złapałem ją za rękę, by dodać jej trochę otuchy. Gdy nasze palce się splotły, poczułem się dość dziwnie. Przecież nawet nie była moją dziewczyną, nie rozmawialiśmy o tym nawet. Owszem, dobrze mi było z nią obok, ale nie wiedziałem, czy chcę pakować się w te całe "bycie ze sobą". Nie chciałem mieć zobowiązań wobec niej. Bo tak jest trudniej. Wtedy będę coś musiał, teraz tego nie ma. Nie wiem co jest grane, bo z drugiej strony chciałbym zapewnić jej wszystko czego potrzebuje.
W miarę zbliżania się do drzwi głównych, czułem jak Kelsey ściska coraz mocniej moją dłoń. Zaśmiałem się cicho i odchrząknąłem. Już po przekroczeniu drzwi zauważyłem, jak wszystkie pary oczu zwróciły się w nasza stronę. Większość niestety facetów patrzyło na dziewczynę, która przyszła ze mną, a dziewczyny po obejrzeniu mnie od stóp do głowy, patrzyły również na nią i szeptały jedna do drugiej. Zazdrościły jej nie tylko tego, że przyszła ze mną, ale też tego, że wyglądała przepięknie. Poczułem jak krew zaczęła mi szybciej płynąć, ale nie chciałem się unosić gniewem. Postanowiłem z podniesioną głową pójść na przód. Niech się patrzą.
Pociągnąłem dziewczynę w kierunku salonu, gdzie były stoły z przekąskami oraz miejsce do tańczenia. Stanąłem niemal na środku i spojrzałem na nią wymownym wzrokiem.
- Justin.. - jęknęła i zbliżyła się do mnie. - Nie umiem tańczyć.
- Każda dziewczyna to potrafi. Chyba, że nigdy nie trafiła na odpowiedniego partnera.
Przyciągnąłem ją do siebie, że mój tors, stykał się z jej plecami. Przełknąłem ślinę i złożyłem delikatny pocałunek tuż za uchem. Poczułem, jak zadrżała i moje usta automatycznie ułożyły się w półksiężyc. Położyłem dłonie na jej biodrach i zacząłem poruszać się w rytm piosenki Jeremih - Brithday Sex. (posłuchajcie)
Jej ciało całe się spięło, gdy poczuła, że moje krocze jest przy jej tyłku. Przycisnąłem ją jeszcze mocniej do siebie, tak żeby naprawdę poczuła to co chciałem, by poczuła. Jej ciało zaczęło poddawać się moim ruchom i łączyć się z moim.
- Tak maleńka, właśnie tak.. - szepnąłem jej do ucha, przygryzając leciutko jego płatek.
Jęknęła cicho, słyszalnie tylko dla mnie. Podobało mi się to. Zacząłem coraz bardziej na nią napierać, a chwilami czułem, że i ona wypina się do mnie. Jej też się podobało, wkręcała się we mnie. Po kilku sekundach poczułem jej dłonie na swoich. Delikatnie wbijała swoje białe paznokcie w moją skórę. Wypuściłem powoli powietrze ze swoich płuc i schyliłem głowę, by posmakować je szyi. Tak cholernie miałem ochotę ja rozebrać.
- Uwielbiam twój zapach.
Odchyliła nieco szyję, by dać mi większe pole manewru. Oczywiście skorzystałem. Muskałem wargami jej szyję i ramię, co chwilę dołączając język. Miała przyśpieszony oddech, więc dłonią od dłoni, mocno pojechałem w górę do jej ramienia i zjechałem na dekolt. Głęboko zaczerpnęła powietrza i odwróciła się do mnie przodem. Spojrzałem w jej oczy, które błyszczały. Miała nieco bardziej zaróżowione policzki i wiedziałem, że to nie jest zasługa makijażu. Jej wzrok był spragniony. Patrzyła na moje usta i po chwili już mnie całowała. Dłonie trzymała na dolnej części moich pleców a palcami wjechała pod spodnie i bokserki. Jęknąłem mimowolnie w jej usta na co uśmiechnęła się podczas pocałunku.
- Mam ochotę cię stąd zabrać.
- To zabierz.. - szepnęła, a głos, jakim to powiedziała, wywołał we mnie takie uczucie, że poczułem, że zaczyna brakować mi miejsca w bokserkach.
Przysunęła się jeszcze bliżej mnie i położyła dłoń na moim karku. Musnęła moją dolną wargę, lekko ją ciągnąc, a następnie przejechała po niej kciukiem.
- Justin. - usłyszałem i natychmiast odwróciłem się w tył.
- Arthur, co tu robisz?
Nie tylko byłem zaskoczony jego obecnością tutaj, ale też tym jak wygląda. Założył ciemne jeansy i białą, wkasaną koszulę. Wyglądaliśmy bardzo podobnie. Uśmiechnął się szeroko, przenosząc wzrok na Kelsey.
- Jestem Arthur. - wyciągnął dłoń. - Najlepszy kumpel Justina.
- Yyy.. Kelsey. - ujęła ją nieśmiało.
- Napiłbym się czegoś. Chodźcie ze mną, przy barze nie ma nikogo ciekawego. - poruszył dwuznacznie brwiami i objął Kelsey ramieniem.
- Zaopiekuj się nią. Zaraz do was dołączę. - spojrzałem na mojego kumpla ostrym wzrokiem, wiedział, że mówiłem serio.
Ściągnąłem usta w jedną linię i zacisnąłem usta. Kelsey spojrzała na mnie z zakłopotanym wzrokiem, gdy Arthur pociągnął ją w kierunku innego pomieszczenia, gdzie znajdował się bar.
Pośpiesznie skierowałem się ku wyjściu z willi, by odnaleźć osobę, która od samego wejścia tutaj mnie wkurwiła. Przepychałem się pomiędzy ludźmi i po kilku minutach poszukiwania jej, domyśliłam się gdzie może być. Skierowałem się na tyły domu i w końcu ujrzałem czarną burzę loków. Dawała się obmacywać jakiemuś typowi.
- Ariana. - zanuciłem. - Nic się nie zmieniłaś. Dziwka. - prychnąłem.
Natychmiast odwróciła się i z pewnym siebie uśmieszkiem, ruszyła w moją stronę.
- Wyglądasz niesamowicie kusząco, Bieber.
Zaśmiałem się kpiąco, znałem jej sztuczki.
- Jedyne co masz do zaoferowania to twoje ciało, z którego i tak już korzystałem gdzie i kiedy chciałem?
Jej mina zrzedła a ja prychnąłem, obejmując ją całą wzorkiem.
- Chciałem ci powiedzieć, żebyś przestała wreszcie do mnie przychodzić. Wszystko skończyłem, jasne?
Przygryzła wargę i dłonią powędrowała do mojego penisa. Przewróciłem oczami i poczułem to pulsowanie w podbrzuszu. Przysunęła się bliżej i nie mogłem uwierzyć w to, że zaczęła całować mnie po szyi. Najgorsze było to, że nigdy nie umiałem jej odmówić. Ścisnęła mnie za pośladki a ja mimowolnie jęknąłem.
- Odsuń się ode mnie.
- Chcesz tego, tak mocno jak ja, kochanie. - szepnęła, ssąc moją wargę.
Mój członek był już gotowy do działania, a ja miałem pragnienie zerżnąć ją jak najszybciej.
- Odwróć się. - szepnąłem.
Dziewczyna podeszła do ściany i wypięła się do mnie. Rozsunąłem spodnie i wyjąłem swoją męskość na zewnątrz. Położyłem jedną dłoń na jej biodrze, drugą zaś nakierowałem swojego penisa, po czym umieściłem go w niej i dołączyłem drugą dłoń do jej drugiego biodra. Poczułem przyjemność z wypełniania jej.
- Pieprz mnie, Justin! - wydyszała.
Poruszałem się w niej niewiarygodnie szybko i jednocześnie nie wierzyłem, że to robię. Wyszedłem z niej, nim zdążyłem dojść i ciężko wzdychnąłem.
- Co jest? - wyprostowała się.
- Spierdalaj, po prostu zejdź mi z oczu. Jesteś zwykłą szmatą, nie wierzę, że jesteś taka łatwa.
- Ciekawa czy ta ślicznotka, z którą dzisiaj przyszedłeś, będzie zadowolona, gdy dowie się, co przed chwilą się wydarzyło.
- Nie zbliżaj się do niej. - syknąłem.
Ariana zaśmiała się dość głośno i minęła mnie, kierując się w stronę ogrodu.
- Jesteś nic nie wartym dupkiem.
- Pieprz się. - splunąłem i ruszyłem w kierunku wejścia, ignorując Arianę.
Chwilę zajęło mi odszukanie Arthura i Kelsey, ale gdy ujrzałem ich, odebrało mi mowę. Kelsey stała w otoczeniu kilku facetów i właśnie piła kolejnego szota. Rozszerzyłem oczy a moje pięści natychmiast się zacisnęły.
- Campbell! - krzyknąłem, ruszając w przód.
Arthur wychylił się z grupy adoratorów brunetki i z uśmiechem, gestem dłoni, pokazał mi, bym napił się z nimi. Chwyciłem za kołnierzyk jego koszuli i uniosłem nieco w górę. Byłem wściekły.
- Nie ma mnie zaledwie kilkanaście minut, a ty upijasz Kelsey?!
- Stary, ja jej do gardła niczego nie wlewałem.
- Kurwa! - ryknąłem, puszczając go.
Dłońmi rozpędziłem tłum, gromadzący się wokół dziewczyny i poderwałem ją z ziemi, przewieszając sobie przez bark.
- Puszczaj mnie! - krzyczała i piła pięściami w moje plecy.
- Stary, daj jej się zabawić! - usłyszałem, któregoś z nich.
Odwróciłem się i nie myśląc wiele, uderzyłem go zaciśniętą pięścią w szczękę i zmierzyłem ku wyjściu. Kelsey całą drogę krzyczała, żebym ją postawił i zaczynało mnie to już irytować. Wszyscy się na nas gapili, wśród nich Ariana. Miałem ochotę wszystkich powystrzelać. Zapakowałem te zwłoki do samochodu i z piskiem opon ruszyłem.
Kelsey's POV:
Nie wiem czemu tak się uniósł gniewem. Po prostu dobrze się bawiłam! Naprawdę mi się podobało, chciałabym tam wrócić. Wszyscy byli tacy zabawni i mili. Justin ma fajnych znajomych. Kręciło mi się w głowie. Może rzeczywiście przesadziłam z alkoholem, ale nigdy tak dobrze się nie czułam na żadnej imprezie.
- Zatrzymaj się. Niedobrze mi.
Justin zatrzymał auto, wjeżdżając w leśną dróżkę. Otworzyłam drzwi i wysiadłam, zaciągając się świeżym powietrzem.
- Wszystko ok?
Po chwili znalazł się przy mnie ze swoim troskliwym spojrzeniem. Podeszłam bliżej niego, obejmując się ramionami i przypominając to, co działo się miedzy nami na parkiecie. Widziałam jego zdezorientowanie.
- Żartowałam. Chciałam po prostu żebyś mnie przytulił.
- Robisz sobie ze mnie jaja? - wyrzucił ręce w powietrze.
- Justin, potrzebuję tego. Przepraszam, że się tak zachowałam. - znów zakręciło mi się w głowie i oparłam się o auto. Chłopak zaśmiał się i pokręcił głową. - Nie chciałam cię denerwować. Ale wiesz? Naprawdę dobrze się bawiłam.
- A wiesz czego ja potrzebuję?
Spojrzał na mnie, bardzo dziwnym wzrokiem, miał ciemne oczy. Zbliżył się znacznie i ujął moje biodra w obie dłonie. Naparł na mnie ustami, wpychając do nich swój język. Oddałam pocałunek, który rozpalił we mnie niesamowity żar.
- Potrzebuję. Ciebie.
Powiedział półgłosem i otworzył drzwi na tylne siedzenia. Po chwili siedziałam już na jego kolanach i nieśmiało poruszałam się, ocierając się o jego krocze. Z każdym posunięciem, Justin cicho pojękiwał, jak i ja. Moje pożądanie sięgało chyba zenitu. Był taki idealny i pociągający. Jego usta smakowały idealnie, włosy były idealne w dotyku, a jego wzrok rozpalał we mnie rzeczy, których wcześniej nie doznawałam. Zsunął mnie i siedziałam tuż obok niego. Zaczął całować delikatnie moją szyję, jednocześnie masując moje piersi. Odchyliłam głowę w tył, oddając się temu doznaniu i jęknęłam głośno. Poderwałam się, gdy poczułam, że dłoń Justina znajduje się w moich majtkach.
- Cśś, mała. Zaufaj mi, dobrze? - pocałował mnie w czoło, na co skinęłam głową.
Poczułam jak palec Justina powoli wsuwa się we mnie, a mój oddech ugrzązł w gardle. To było niesamowite. Zagryzłam wargę, gdy wsunął go do końca. Wszystko we mnie robiło salta. Justin poruszał we mnie dwoma palcami a kciukiem zataczał kółeczka na mojej łechtaczce. Mój kręgosłup wygiął się w literkę C, gdy przyśpieszył, dodatkowo całując mnie dość namiętnie.
- Chcę cię słyszeć, Kelsey.
Moje jęki stawały się coraz głośniejsze i powoli przestawałam mieć kontrolę nad swoim ciałem. Wbijałam paznokcie w biceps Justina i czułam, że fala największej przyjemności właśnie nadchodzi.
- Justin..
- Pamiętasz co powiedziałem, gdy wysiedliśmy z samochodu? - wyjął ze mnie palce.
- Oh, Justin, proszę..
- Że chciałbym.. - złożył pocałunek na moich ustach. - Spróbować jak smakujesz.
Moje oczy rozszerzyły się, a serce jeszcze bardziej przyśpieszyło. Justin zsunął moje spodnie wraz z majtkami i byłam zupełnie naga od pasa w dół. Ściągnęłam kolana do siebie, ogarnięta wstydem.
- Chcę sprawić ci przyjemność, Kelsey. Nie masz czego się wstydzić. Masz przepiękne ciało. - szepnął i przejechał dłonią od mojego biodra, przez udo i łydkę. Jego dotyk był cholernie delikatny.
Położył obie dłonie na moich kolanach i używając nieco siły rozszerzył moje nogi. Odchyliłam głowę w tył i zamknęłam oczy, nie mogłam na niego patrzeć. Za chwilę gwałtownie je otworzyła, krzycząc z rozkoszy, gdy poczułam, że język Justina znajduje się we mnie. Wplątałam dłoń w jego włosy i przycisnęłam go nieśmiało jeszcze bardziej do siebie. Zataczał kółka na mojej łechtaczce i ponownie wsunął we mnie swoje dwa palce. Czułam, że największa fala przyjemności właśnie nadchodzi.
- Oh, Justin! - odcisnęłam swoją dłoń na zaparowanej szybie.
Skurcz ogarnął całe moje ciało i zakręciło mi się w głowie od tak ogromnego i nieziemskiego doznania. Justin wyjął ze mnie palce i wrócił na górę, gładząc mój policzek.
- Uwielbiam twój smak. - ponownie przejechał palcem po mojej kobiecości, a mnie przeszedł dreszcz i jęknęłam cicho, patrząc na niego.
CO SIĘ WŁAŚNIE STAŁO?!
~*~
KOMENTUJCIE!
polecam:
Robi się coraz bardziej ciekawie <3
OdpowiedzUsuńOMG..jak ja to uwielbiam..<33 Genialne :)
OdpowiedzUsuńJesteś genialna <3 Kocham tego bloga. Ta historia jest...super. Z każdym rozdziałem jest ciekawiej <3 Czekam na kolejny. ;**
OdpowiedzUsuńOMG! *-* Czy Justin właśnie doprowadził Kels do orgazmu?! :o Gruuubo hahahah xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:*
Ja.pierdole ale się dzieje !! OMG *.* takie momenty , kocham tw opowiadanie
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam na nn!!!! Kiedy nn ??
OdpowiedzUsuńtakie rozdziały w wigilię czytać XDD
OdpowiedzUsuńomggg *.*
OdpowiedzUsuńGsnsnsnsnsmsn sbsjn BOSKIE *-* Czekam na wiecej JEZU jajendjcidnkhkhjh
OdpowiedzUsuńPowiem jedno wielkie
OdpowiedzUsuńsjhsyevehdbsbjsnshshebhs.
Genialne, nie ma co tu dużo mówić. Kocham tą dwójkę i to co ze sobą robią xD. To dziwne uczucie. Przez to opowiadanie polubiłam Justina jeszcze bardziej. A Kels troszeczke mnie denerwuje. Jakby nie rozumila, że ten chłopak jest zamknięty w sobie. Trzeba go otwierać powoli i delikatnie, jak prezent na swieta. A ona jakby w życiu faceta nie widziała, mimo, że dziala mi ma nerwy to bardzo ją już polubiłam. Cieszę się, ze trafiłam na tego bloga. Czekam na następny i życzę Ci weny. Przyda się :).
genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Ktoś tu się rozkręca :) Co do rozdziału to mogę powiedzieć tylko - Genialny. Czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Serio, zaczęłam czytać od nowa od wczoraj i już skończyłam. Boże, jest idealne *-*
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna, za jakikolwiek komentarz u mnie, albo wizytę. Jeśli nie, to przepraszam za spam. http://ilovejutinbieber.blogspot.com/
Czekam na nn ;*