Możecie nie wierzyć, ale drżałam na myśl o tym, co zaszło pomiędzy mną a Justinem. Był pierwszym chłopakiem, który mnie tam dotknął i w dodatku nie byle jak dotknął.. Nie byle jaki dotyk, nie byle co zrobił tymi dłońmi. Cholera, on doprowadził mnie do orgazmu! Dlaczego nawet jak o myślę, moje policzki automatycznie robią się czerwone? Głupio mi z tym, a jednocześnie, gdy moje myśli wracają do wczorajszego wieczora i przypominam sobie, jak się czułam..
Wypuściłam głośno powietrze z ust i pchnęłam drzwi osiedlowego supermarketu. Mama wysłała mnie po zakupy, czego szczerze zawsze starałam się unikać. Znalazłam się w środku dużego sklepu i chwyciłam koszyk w lewą dłoń. Ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu pieczywa. Przemierzałam półki i szafki sklepowe, a koszyk stawał się coraz cięższy. Postawiłam go na ziemi, chcąc sięgnąć po mleko, które stało na najwyższej półce. Stanęłam na palcach, jak najbardziej mogłam wyciągając dłonie ku górze. Zaklęłam pod nosem, bo to i tak nie starczało.
- Kto nauczył cię tak brzydko mówić, mała?
Usłyszałam męski głos dochodzący zza moich pleców. Odwróciłam się natychmiast i spojrzałam na chłopaka, którego nigdy wcześniej tutaj nie widziałam. Miał dość krótkie blond włosy i ciemne, niebieskie oczy. Był nieco wyższy ode mnie, a ubrany był w ciemną, granatową bluzę i jeansy z niskim krokiem. Zlustrowałam go nieźle wzrokiem, aż sama zorientowałam się, że po prostu stoję i się na niego gapię. Chłopak zaśmiał się, ukazując białe zęby w uśmiechu. Podszedł i podał mi mleko z najwyższej półki bez problemu. Zapach jego perfum był męski, onieśmielił mnie. Poczułam, jakbym go skądś znała, a przecież widziałam go po raz pierwszy na oczy.
- Dziękuję. - powiedziałam i włożyłam mleko do koszyka.
- Pomóc ci z tym? Wygląda na ciężkie. - wzruszył ramionami. - Cóż byłby ze mnie za facet, który by pozwolił, by kobieta dźwigała ciężkie zakupy.
Zaśmiałam się cicho, słysząc jego sarkastyczny ton. Chwycił uchwyt od koszyka, przypadkowo ocierając swoją dłonią o moją. Nieśmiało spojrzał na mnie, obserwując moją twarz. Ujął go ode mnie i udał się do kasy. Skąd wiedział, że to już wszystko?
Po chwili zakupy były zapakowane w dwie dość duże torby. Nieśmiało przesunęłam się z zamiarem wzięcia ich do rąk, czując, że on cały czas stoi obok mnie.
- Daj mi to.
Wyminął mnie, chwycił dwie torby z dziwną lekkością i skierował się do wyjścia. Ruszyłam za nim po krótkiej chwili, zszokowana jego śmiałością. To było normalne? Po prostu chciał mi pomóc, ogarnij się Kelsey.
- Dokąd mam zanieść te zakupy? - zagadnął.
- Chcesz mi je zanieść do domu?
- Nie, wyniosłem je i zostawię tutaj. - przełożył jedną siatkę tak, że dwie trzymał w jednej dłoni. Wolną wyciągnął papierosy z kieszeni. - Mogłabyś wyciągnąć mi jednego, kochanie?
Kochanie? Co to ma być? Dziwnie się poczułam. Wyciągnęłam jednego szluga, a chłopak włożył paczkę z powrotem do wewnętrznej kieszeni kurtki. Chwycił ode mnie papierosa i zapalił go, chowając zapalniczkę. Spojrzał na mnie wyczekująco. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili zorientowałam się, że czeka aż wskażę mu kierunek, w którym ma iść. Ruszyłam wolno przed siebie.
- Mieszkasz tutaj od dawna?
- Mieszkam tutaj od zawsze. - nie wiem czemu zaśmiałam się cicho. - A Ty? Nigdy cię tu nie widziałam.
- Przyjechałem odwiedzić drogą mamusię. - prychnął śmiechem.
O rany, to chyba był sarkazm. Nie będę się go przecież wypytywała, nie znam tego chłopaka. Najprawdopodobniej nigdy już się nie zobaczymy.
- Zamierzasz zostać tutaj na dłużej? W końcu niedługo wakacje, a w wakacje wiele się tutaj nie dzieje. - czy ja go chciałam stąd wykurzyć?
- Nie wiem, jak długo zajmie mi to, co mam do zrobienia. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę do Nowego Jorku. - zaciągnął się po raz ostatni.
- Zawsze chciałam zobaczyć Nowy Jork. Jak tam jest?
- Imprezowo. - zaśmiał się, spluwając. - Może kiedyś cię do siebie zaproszę. - poruszył sugestywnie brwiami.
Przygryzłam wargę. Zawsze tak miałam, gdy się stresowałam lub wstydziłam. Spojrzał na mnie z pod ukosa i uśmiechnął szeroko. Jego uśmiech był tak gwiazdorski, pewny siebie, zniewalający. Zupełnie..Zupełnie jak Justina. Justin! Przecież ja mam chłopaka. Mam?
- Jestem Liam.
- Kelsey. - odparłam, uśmiechając się do niego.
- Więc, Kelsey, masz chłopaka? - spytał nagle, ale jego ton był zastanawiający, jakby znał odpowiedź.
- Tak, chyba tak. - odchrząknęłam. - Ale nie rozmawiajmy o tym. - chciałam ominąć ten temat. Cholera, jak on mnie stresuje.
Dobrze mi się z nim rozmawiało, naprawdę. Był na swój sposób miły i czułam dziwną więź między nami. Był bardzo pewny siebie, to biło od niego na kilometr. Wiedział, że mało kto, nie bałby się odezwać do niego. Wyglądał na kogoś, kto nie da sobą pomiatać, byłam pewna, że tak właśnie było.
Już miałam się pytać Liama, czy coś robi w Nowym Jorku, nie licząc imprez, gdy usłyszałam głośny pisk opon tuż za nami. Moje serce automatycznie zabiło szybciej, bo w głowie miałam tylko jedną myśl.
Mimowolnie odwróciłam się w tył, skąd dobiegł dźwięk. Przełknęłam ciężko ślinę i rozszerzyłam oczy.
- Kelsey, natychmiast do samochodu.
Oczy miał tak cholernie ciemne. Jakby chciał zrobić mu krzywdę, Liamowi. Nawet na mnie nie spojrzał. Lustrował wzrokiem chłopaka i zaciskał pięści.
- Wsiadaj do tego pierdolonego samochodu! - wrzasnął.
- Hej, mała, twoje zakupy. - prychnął śmiechem Liam.
Ujęłam je od chłopaka, szepcząc dzięki z przepraszającym uśmiechem. Czym prędzej minęłam Justina i wsiadłam do jego samochodu.
Justin's POV:
Kurwa! Co ten frajer tu robi? Nie mogłem uwierzyć, że stoi przede mną, w dodatku idzie z Kelsey! Z moją do kurwy nędzy dziewczyną! Po jaką cholerę znów wrócił? Zaczęły trząść mi się dłonie i nie wiedziałem co zrobić. Co ja mam kurwa zrobić? Jedno co przyszło mi na myśl? Zabić go.
- Kopę lat braciszku. - usłyszałem.
- Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj. - syknąłem.
- Bo co? - zaśmiał się. - Miła z niej dziewczyna. Obiecałem ją kiedyś zaprosić do Nowego Jorku, wydawała się zainteresowana.
- Po co wróciłeś?
Zrobił krok w moją stronę i włożył ręce do kieszeni spodni. Spojrzał na mnie wyzywającym wzrokiem, jednocześnie rozbawionym.
- Chcę odwiedzić mamę. Jak myślisz Justin, pogodziła się z tym, że ma synów kryminalistów?
~*~
KOMENTUJCIE !!
JUSTIN ODPOWIEDZIAŁ NA MÓJ KOMENTARZ!
OMG, UMIERAM!!!
PS: Przepraszam za krótki rozdział..
zapraszam na nowe fanfiction!
Ooooo matko, genialne
OdpowiedzUsuńAle suuuper... :) Genialne po prostu. Zaciekawiłaś mnie i mam niedosyt, chcę następny :) już nie mogę się doczekać. Buziaczki :-*
OdpowiedzUsuńBrat? On ma brata? Kurczę wyleciało mi z głowy. ;/ Dlaczego Justin tak zareagował? Coś się między nimi wydarzyło? Czuję, że jak tylko zakończy rozmowę z braciszkiem, nakrzyczy na Kels...biedna, ona się go boi. Z drugiej strony, kto by się nie bał?
OdpowiedzUsuńGenialny ten rozdział :)
boskoo <3
OdpowiedzUsuńBrat? Uhuhuh.. będzie ciekawie..
OdpowiedzUsuńDo następnego;)
Zapowiada się świetnie czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńO jaa... ta scena koncowa :o cos czuje ze bedzie sie dzialo miedzy nimi ale i Kelsey ucierpi.. teraz Justin zapewne rozladuje swoje emocje na Kelsey :( biedna.. jak ten jego brat bedzie chcial jakos uwiesc Kelsey zeby sie zemscic na Justinie to sie zastrzele.. z niecierpliwoscia czekam na NN :* ;)
OdpowiedzUsuńJa cię zamorduje za to ze tak długo nie dodajesz rozdziałów ją kocham to opowiadanie jak możesz mi to robić
OdpowiedzUsuńOgółem zapomniałam, że Justin ma brata... a może chciałam zapomnieć? XD nwm ale ogółem byłam zaskoczona końcówką mimo, że byłam świadoma, że ma brata i właśnie osoba czytająca (komentarz) ma wielkie wtf na twarzy XDD może ktoś zrozumie mój ból xd ogółem to boje się, że Liam zrobi coś Kelsey :C Czekam na nn i zazdroszczę odpowiedzi na komentarz mimo, że nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego xd weny życzę <3
OdpowiedzUsuńPrzypominam, że musisz dodać button i zwiastun na swojego bloga :)
OdpowiedzUsuń-Caroline xx (Land of trailers)
Gdy tylko dostanę szablon :)
UsuńPonieważ mój kod html nie jest poprawny i nie mogę teraz dodac buttonu
OMG :* kiedy nd następny rozdział ??
OdpowiedzUsuńZ tej strony Arachne, chciałam zapytać, czy mogę zmienić zdjęcie Lily? To jest niewyraźnie i jeśli na siłę je tam wcisnę, zniszczy cały szablon. Proszę o odpowiedź tutaj, pod komentarzem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Arachne.
oczywiście tak , byleby tobie dobrze się pracowało :)
UsuńKiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńcudowny <3 Ja tym razem zapraszam do siebie. Jednak zaczęłam historię pisania od nowa.. ♥
OdpowiedzUsuńhttp://swiatelko-nadziei-zycie-i-smierc.blogspot.com/